Rymanowskie legendy - „Zamek widmo” cd.
Po roku 1392 tereny te wraz z Rymanowem przeszły w ręce prywatne. Żaden z właścicieli włości nie budowałby zamku w takim oddaleniu od swojego
miasta. Brak w tym byłoby jakiejkolwiek logiki. Zresztą bez wątpienia w źródłach zachowałby się jakiś ślad owego prywatnego zamku, gdyby
faktycznie istniał. W 1536 roku zanotowano, że Deszno graniczy z Rymanowem w miejscu zwanym
„Słona Woda”, czyli tam, gdzie w 1876 roku odkryto
źródła wód mineralnych. Czy gdyby powyżej stał zamek, a są to czasy królowej Bony, nie odnotowano by tego faktu, pisząc np.: w miejscu zwanym
Słona Woda poniżej zamku. Przecież chodziło o to, by ten punkt graniczny jak najbardziej wyraziście określić.
Wreszcie nie ma o zamku ani słowa w pamiętniku Anny Potockiej. Skoro były tam jeszcze - jak chce Michalak -
„resztki ruin i zasypujące się piwnice”,
to zapewne wiedziałaby o tym i Potocka. Znając jej egzaltację i patriotyzm, czyż nie napisałaby, że odkryto źródła poniżej ruin zamku
pamiętającego czasy świetności Rzeczypospolitej i króla, który był jej największym budowniczym. I czyżby nie wzięła to za znak Opatrzności
sprzyjającej powstaniu tu uzdrowiska?
Na Zamczysku być może stał gród, na co wydaje się wskazywać sąsiednia ruska góra, nazwa Horodziska. Jeżeli założyć, że Deszno istniało już
w czasach ruskich, to pokoleniowa pamięć mogła zachować informację o grodzie. Z czasem spolszczona nazwa została przeniesiona na szczyt nieopodal.
Jeżeli ów gród miał strzec szlaku handlowego, to zapewne w związku z grodziskiem w Mymoniu, funkcjonującym początkowo w X i XI wieku.
Na kilku podobnych wzgórzach o nazwach Zamczysko(a) podczas badań sondażowych znaleziono ślady obronnych grodów średniowiecznych i tylko
w nielicznych przypadkach były tam zamki. Tak więc nazwa nie zawsze nawiązuje w sposób bezpośredni do budowli o charakterze obronnym.
Skoro był zamek, powinny pozostać ruiny, a tych nie ma. Wymyślono więc historyjkę, że kamienie z rozbiórki zamku użyto do budowy kościoła
w Rymanowie. Otóż jeżeli do budowy kościoła używano kamieni, to przede wszystkim pochodzących z rozbiórki starego kościoła, resztek murów
obronnych i z kamieniołomu na Mogile i Kalwarii. Wożenie kamieni z Zamczyska wozami zaprzężonymi w woły, wpierw w dół, pokonując 200 metrów
różnicy poziomów, a potem drogą gruntową i częściowo łożyskiem rzeki parę kilometrów do Rymanowa, było w tamtym czasie wręcz niemożliwe. Zresztą
o wiele łatwiej było wozić kamienie z kamieniołomu na Mogile, bo cały czas jedzie się z górki.
Potocki A., 2009,
„Legendy łemkowskiego Beskidu”, Wydawnictwo LIBRA, Rzeszów, s. 280-282